A teraz coś z zupełnie innej beczki. Będzie to beczka piwa, a nie ma piwa bardziej bałtyckiego niż Porter Bałtycki.
Wiele wynalazków powstało z potrzeby radzenia sobie z przeciwnościami, tak było i w tym przypadku. Gdy Bonaparte w 1806 wprowadził blokadę kontynentalną Anglii, która m.in. zakazywała handlu między Wielką Brytanią i państwami Europejskimi kontrolowanymi przez Francję, wśród wielu problemów, pojawił się jeden, który najbardziej nas tu interesuje.
Mianowicie, na rynkach państw bałtyckich zabrakło mocnego, rozgrzewającego, "zimowego" piwa, którego rolę dotychczas pełnił sprowadzany z Anglii Imperial Stout, cieszący się tam wówczas bardzo dużą popularnością.
Potrzeba, jako sprawdzona matka wynalazków, przyszła i tym razem w sukurs - zakręcony przez Napolenona kurek z angielskim piwem pchnął lokalnych piwowarów do tego, by wziąć sprawy w swoje ręce. Zaowocowało lokalnymi wersjami sycącego, słodowego, wysoko alkoholowego piwa, powstającymi w nadbałtyckich krajach - m.in. w Finlandii, Litwie, Polsce, Rosji.
Tak powstał Bałtycki Porter. I chwała za za to jego twórcom.
Nie jestem piwnym geekiem, nie spodziewajcie się więc super fachowych dywagacji o estrach i plato. Gdy się na czymś nie znam, zostawiam to tym, którzy się znają.
Jednocześnie, jako osoba szczerze lubiąca piwo, muszę powiedzieć, że portery bałtyckie są jednym z moich ulubionych gatunków. To piwa tak treściwe, że "napijasz się nimi i najadasz", doskonałe również dla osób, które generalnie stronią od piw "bo to gorzkie i śmierdzi chmielem" - ani jednego, ani drugiego nie można powiedzieć o porterach bałtyckich.
Kolejną dobrą informacją jest to, że portery bałtyckie, jako element lokalnej tradycji piwnej, nie został zaprzepaszczony i zmarnowany - przeciwnie, nawet przed dwudziestu laty, w wyjątkowo jałowych dla polskiego browarnictwa czasach, zdominowanych przez korporacje produkujące liche lagery o nudnym smaku, portery stanowiły przyjemny wyjątek od mało ciekawej reguły.
Dziś, gdy Polska piwem rzemieślniczym stoi, ten piękny gatunek wraca wielu fantastycznych odsłonach i jest skutecznie popularyzowany np. dzięki inicjatywom takim jak Święto Porteru Bałtyckiego, obchodzone 16.01 zainicjowane przez Marcina Chmielarza - blogera piwnego rozkochanego szczególnie w tym gatunku. Super sprawa. Gatunek więc rośnie sobie jak należy i przybiera super ciekawe formy - od deserowych z nutami wanilii, po wytrawne z małżami czy igłami sosny.
Jeżeli miałbym polecić Wam porterowy zestaw degustacyjny, który kupicie w miarę łatwo, nie musząc zastawiać kosztowności w lombardzie, to postawcie na:
1. Grand Imperial Porter z browaru Amber
2. Porter Warmiński z browaru Kormoran
3. Komes Porter Bałtycki z Browaru Fortuna
Możecie to zrobić (prawie) gdziekolwiek mieszkacie. W siedmiotysięcznym miasteczku, gdzie mieszkają moi rodzice, udało mi się upolować 2 z powyższych. Wybór jest mój, subiektywny w pełni i nieopłacony przez nikogo :)
Ale najlepiej będzie jak zajrzycie do swojego lokalnego pubu/multitapu i tam już Wam już polecą coś z gatunku.
Jeżeli natomiast mieszkacie w Trójmieście, możecie zrobić coś jeszcze lepszego. Mianowicie - kupując zestaw piw, zawierający przynajmniej jeden porter, w jednej z trzech piwiarni, które bardzo lubimy i w których zdarza nam się pijać ( Labeerynt, Pułapka, Morze Piwa) możecie wygrać czarne jak sam porter dokerki Hansa Wear z wełny merino, z limitowanej edycji 50 sztuk wyprodukowanych specjalnie na tę okazję.
Innymi słowy, jednym ruchem możecie:
- Skosztować własnymi kubkami smakowymi kawałka autentycznej, prawdziwie bałtyckiej, piwnej historii
- Pomóc fajnym, lokalnym knajpom - w trudnym dla nich okresie.
- Zgarnąć nasze czapy
Poniżej znajdziecie miejsca, które biorą udział w akcji - na ich facebookowych fanpejdżach znajdziecie informacje, co zrobić, by czapy wygrać.
LABEERYNT / GDAŃSK - wpadamy tam zawsze na piwko odkąd istnieje Hansa Wear, ostatnio - po październikowej sesji zdjęciowej - wybrałem tam nawet piwo Justynie Uboskiej - naszej modelce, która nie lubi piwa, a jej smakowało - był to chyba jakiś lambic, nie pamiętam już. Puszczają System of a Down - gdzie ostatnio słyszałeś SOAD, mordko?
>>TU ZNAJDZIESZ INFO JAK ZGARNĄĆ CZAPĘ W LABEERYNCIE<<
***
MORZE PIWA / GDYNIA - wpadam tam z żoną, ilekroć jesteśmy w Gdyni, a bywamy często. Bardzo lubię Morze za ładną nazwę i za to, że jest - jakby na to nie patrzeć - w bloku, co jest super bezpretensjonalnym miejscem na knajpę piwną. Jakby tego było mało, puszkują piwo z kranów (czyli nie przelewają go w jednorazowy plastik) za co będą mieć u nas wieczne propsy.)
>>TU ZNAJDZIESZ INFO JAK ZGARNĄĆ CZAPĘ W MORZU PIWA<<
***
PUŁAPKA - ulubione miejsce naszej trójmiejskiej mordy, czyli Antoniego z Kinky Winky. Gdy się widzimy w Gdańsku, Antoni z reguły ustawia spotkanie właśnie tam a my nie protestujemy wcale i potem wcale nie żałujemy, bo miejsce miłe, małe i świetnie zatowarowane, a takie właśnie powinny być piwne puby. Tak było, nie zmyślam.
>>TU ZNAJDZIESZ INFO JAK ZGARNĄĆ CZAPĘ W PUŁAPCE<<
***
Kupujcie, próbujcie, wygrywajcie. No, czegóż więcej życzyć.
A gdyby ktoś nie czuł konkursowego ducha, to pozostałe 40 czapek z całych 50 wyprodukowanych KUPICIE TU.
Przygotowując materiał korzystałem z następujących źródeł:
birofila.org, wikpedia (a jakże!), beercartel.com.au
Użyte materiały wizualne zostały użyczone przez wymienione w tekście lokale.